Klaudia Zając


Uchyliłam drzwi do pokoju mojej babci, promień słońca padał na jej uśmiechniętą twarz, a oczy błyszczały radością. W tym momencie jej blask zawstydziłyby gwiazdy. Gdy usiadłam obok ze stertą kartek, babcia wiedziała już, że będzie musiała cofnąć się w czasie do wspomnień.

– Babciu, więc jak to było z tymi weselami kiedyś? Pamiętasz?

– Oj dziecino, wszystko pamiętam. Ludzie kiedyś żenili się w swoich wsiach. Rodzice swatali młodych. Wpierw rodzice pana młodego przychodzili do pani młodej i robili oni taką ugodę o morgi, krowy, jałówki. Jak doszli do ugody, to mniej więcej umawiali się jaki ślub będzie i jak duże wesele.

Do zaręczyn dochodziło w czwartek, to się osłęby nazywało, a w piątek szło się dawać na pacierze. Na swatów wybierano osoby z rodziny. Zaprzęgano parę koni, bryczka jechała, ubrani byli w stroje krakowskie. W zamian za zaproszenie otrzymywali pieniądze. Zawsze trzeba było coś dać, a buźki tak im się cieszyły, że ho, ho.

Przygotowywali się do wesela tak, że było dwie kucharzyny – one to placki piekły, teraz to więcej kupują. Piekli wtedy takie drożdżaki, makowiaki ze syra, marmolady, takie kruszone ciasta, oj… dużo się piekło. Od rana w domach był ruch. Dzień zaczynali od porządnego śniadania – kawa, herbata, chleb posmarowany masłem albo smalcem. Na obiad było mięso gotowane, kapusta, ziemniaki, kasza jaglana, wódka też była, o… i bimber też był. Rozmaite potrawy były, na co kogo było stać.

Spowiedzi kiedyś bardziej pilnowali, wszyscy szli, cała rodzina, młode szły na sam przód. Kiedy już młody ze swoimi gościami przyjeżdżał do młodej, błogosławiono ich. Klęczeli wtedy przed rodzicami, ucałowali najpierw krzyżyk, potem rodziców. Wszyscy obecni w izbie musieli klęczeć. Pani młoda miała długą białą suknię, wianek, na głowie welon i bukiet kwiatów robiony z bibuły. Śpiewali „Serdeczna matko’”. Do kościoła jechały najpierw swaty poprzebierane, a za nim młodzi i reszta wesela. Pamiętam sobie raz… Władek, sąsiad miał osiołkiem prowadzić wesele, ni jak ten gad nie chciał się ruszyć z miejsca. Jak dziś to widzę… i z tej strony, i z tej, i nic. Aż później wsiadł i pod kościół pojechał z nim. Jak przyszli do kościoła to klęczeli, modlili się, świadkowie poszli do księdza podpisać się. Potem, jak wracali do domu, to witano ich chlebem i solą, jedli i tańczyli. Polki były, ale kto sobie życzył i gnali po całej podłodze. W oczepiny to młoda rzucała welonem między dróżki – ta która pierwsza złapała będzie się wydawać. Na środku był stół nakryty, dwa talerze, pani młoda tańczyła wokół stołu, a goście śpiewali przyśpiewki i wrzucali do talerza pieniądze na biały wieniec. Na poprawiny każdy szedł ubrany po swojemu, już białych szat nie było. Poprawiny trwały raz dzień, a raz dwa, a czasami wcale nie było.

Babcia wstała i wyciągnęła z szuflady album pokazując mi zdjęcia ze ślubu jej rodziców i dziadków, aż łza się w oku zakręciła, z jakim wzrokiem i tęsknotą spoglądała na fotografie zniszczone już przez czas.

 

Drukuj

Find the latest bookmaker offers available across all uk gambling sites - Bets.Zone - UK Gambling Websites Use our complete list of trusted and reputable operators to see at a glance the best casino, poker, sport and bingo bonuses available online.