Kultura inna niż znacie
Jolanta Kozak
Wierzenia ludności dotyczące pogrzebu i przygotowania do śmierci zawsze wywoływały mieszane uczucia. Jedni wierzyli w życie pozaziemskie, drudzy nie. Zdaniem innych dusza trafiała bezpośrednio w miejsce, gdzie jest wieczna cisza i spokój – niebo albo błąkała się bez przystani.
Monika Sztandera
Maria Lasota. Urodziłam się w roku 1933 w Dębinach. Moje rodowe nazwisko to Mączka. Mając 6 lat zostałam, wraz z rodzicami i rodzeństwem, wywieziona do Besarabii.
Jolanta Kozak
Pani Bronisława Szegda od urodzenia mieszkanka Majdanu Sieniawskiego – wsi położonej w województwie podkarpackim, w powiecie przeworskim, w gminie Adamówka, na Płaskowyżu Tarnogrodzkim. W latach 1975-1998 miejscowość administracyjnie należała do województwa przemyskiego – z chęcią opowiadała mi o tym, co jeszcze nie zostało utrwalone, czyli zwyczajach i obrzędach naszego regionu. Do dnia dzisiejszego żyło to bezsprzecznie tylko w jej głowie.
Sylwia Tabin
Wywiad z Urszulą Pająk.
Kobiety w ciąży nie oszczędzano, nie omijała jej praca przy gospodarstwie, jednak nie mogła ona wykonywać czynności takich jak: dojenie krów, czerpanie wody ze studni. Ciężarna kobieta nie mogła uczestniczyć w uroczystościach weselnych, nie mogła w tym czasie zostać matką chrzestną, nie mogła uczestniczyć w pogrzebach. Musiała jak najdłużej ukrywać ciążę.
Gabriela Juźwińska
Materiał powstał na podstawie wywiadów przeprowadzonych w dniach 16 kwietnia 2013 r. oraz 18 kwietnia 2013 r. z mieszkankami Wysocka – panią Ludwiką Kominko, ur. 1 sierpnia 1933 r., druga rozmówczyni prosiła o anonimowość.
Klaudia Zając
Uchyliłam drzwi do pokoju mojej babci, promień słońca padał na jej uśmiechniętą twarz, a oczy błyszczały radością. W tym momencie jej blask zawstydziłyby gwiazdy. Gdy usiadłam obok ze stertą kartek, babcia wiedziała już, że będzie musiała cofnąć się w czasie do wspomnień.
Monika Sztandera
Julian Eisenbart o sobie słów kilka…
Urodziłem się w 1927 r. w Dębinach. Około 1790 roku wykarczowano tu 200 morgów lasu, zakładając folwark. Jego ostatnią dziedziczką była Piotrowska. Istniał tu mały dworek ziemski, kryty gontem. Wiosną 1883 roku Paweł Kossak z Wólki Niedzickiej, wspólnie z 14. kupcami, odkupił folwark od Piotrowskiej. Do roku 1939 posługiwano się pieczęcią, na której wyryte były dwa dęby i napis „Obszar Dworski Dębiny”.
Klaudia Zając
Wiele lat temu, kiedy w Polsce panowały ciężkie czasy, zaplecze medyczne i humanitarne były słabo rozwinięte, a oddalone niejednokrotnie o wiele kilometrów, szpitale nie były w stanie pomieścić wszystkich; poród odbywał się zazwyczaj w domu, przy pomocy kobiet lub wyszkolonej akuszerki.
Gabriela Juźwińska
Narodziny stanowią ważny moment w życiu dziecka i rodziców. W czasach naszych babć narodziny wyglądały inaczej niż obecnie. Medycyna nie była aż tak dobrze rozwinięta. Kobiety często umierały przy porodzie, dziecko rodziło się martwe lub dochodziło do poronienia. O tym jak wyglądało to kiedyś opowie Józefa Fedak.
Sylwia Tabin
Wywiad z urodzoną 13 listopada 1920 roku, mieszkanką Rokietnicy, Urszulą Pająk. Wywiad przeprowadzono 13 kwietnia 2013 roku.
Gabriela Juźwińska
Jak bawiono się na weselu mojej prababci…
Zawarcie związku małżeńskiego otwiera pewien nowy etap w życiu każdego człowieka. Sam ten moment poprzedzony jest różnymi przygotowaniami, jak i sama uroczystość ślubna związana jest z pewnymi tradycjami. Tradycja ta zmienia się na przestrzeni lat. Według przekazu ustnego mojej prababci Ewy Fedak, z domu Kowal, była to niezwykle ważna uroczystość. Tak relacjonuje te wydarzenia moja babcia Józefa Fedak, z domu Jasiewicz.
Mariola Kuca
Była słoneczna sobota. Zbliżały się imieniny mojego taty, więc jako przykładna córka postanowiłam uporządkować jego gabinet, choć niespecjalnie za tym przepadam. Podczas ścierania pyłu, zupełnie przez przypadek, potrąciłam łokciem wielką, zieloną księgę, która runęła z hukiem na staromodny dywanik. Szybko skoczyłam w jej stronę, aby zbadać czy przypadkiem się nie zniszczyła. Po krótkich oględzinach dostrzegłam zdumiewającą stronę, która niemal w całości pokryta była mrocznym kolorem atramentu, tworząc przy tym niesamowicie prezentujące się litery i znaki, jakich dotąd nie było dane mi oglądać. Spojrzałam na nagłówek „Życie Franciszka Hubacza”. Księga była dość obszerna, więc zaczęłam ją kartkować, aby doszukać się jakichś ilustracji. Mniej więcej na półmetku owych poszukiwań zaciekawił mnie ten wpis…
Gabriela Juźwińska
Pogrzeb, czyli ostatnie pożegnanie ze zmarłym, odejście do innego świata, jest to wydarzenie smutne, ale nieuniknione - każdego kres się kiedyś skończy. Pewne zwyczaje i postępowania dotyczące tego obrządku uległy zmianom na przestrzeni lat, lecz jedno się nie zmieniło – zmarłego nadal chowamy z najwyższą godnością i czcią.
Klaudia Zając
Wywiad z Anną Wojtuś – urodzoną 17 lipca 1928 roku w Wiązownicy, mieszkanką Szówska.